Więc nastał wreszcie oczekiwany 25 sierpnia, kiedy jeden z mych ukochanych zespołów zechciał pojawić się w Polsce.
Podróż do Poznania minęła mi szybciej niż sądziłam. Najgorsze było czekanie na miejscu na sam koncert. W dodatku support strasznie zanudzał i nie pasował do klimatu tego miejsca. A ten był niepodważalny i niezapomniany.
Tak więc, kilka minut po 21 Tom i reszta pojawili się na scenie. Gdyby nie to, że musiałam stać na palcach żeby cokolwiek zobaczyć z pewnością zaparło by mi dech w piersiach. Aczkolwiek może i lepiej, że to nie nastąpiło, gdyż nie mam pojęcia jakim cudem mieli by mnie wynieść z tego tłumu do ambulansu. Koncert rozpoczął mój ulubiony utwór 15 step, później było tylko lepiej. Każdy utwór był zagrany z wielką pasją, i brzmiał inaczej niż na płytach, nie gorzej, nie lepiej - po prostu inaczej.
Na zakończenie największa radość wieczora i utwór Creep! To był strzał w dziesiątkę, publika szalała. A moje uczucie do Radiohead tylko wzrosło. Oby zagrali jeszcze w Polsce, niekoniecznie w Poznaniu.
1 komentarz:
Thom od Thomasa a nie Tom.
Prześlij komentarz