niedziela, 26 grudnia 2010

*

osiemnastka Jacka

to śmieszne, nie poznałam do tej pory jego rodziców.
a na widok jego brata aż cisnęło mi się na usta, że to on jest powodem dla którego nigdy nie zaprosił mnie do siebie.

aletoitakjużnicniezmienia.

bo mam kogoś kto poprzewracał moje życie do góry nogami.
i jest teraz cudowne

dzisiejszy dzień był taki jak dawniej.
i znowu byłam jedyną dziewczyną. i znowu były podteksty, śmianie się z byle czego i rzucanie jedzeniem.

i było tak fajnie.

gdyby nie myśl, że jednak nie powinnam być jedyną przedstawicielką płci pięknej.
tylko, że "ta druga" nawet chcąc nie mogłaby się pojawić. 

niedziela, 12 grudnia 2010

:*

Dżuls jest szczęśliwa. 

mam nadzieję, że opcja bóbr odchodzi w zapomnienie na jakiś czas.
i u mnie i u Justynki.
bo ileż można?

<3!

sialalalalalaala zrób mi dobrze w rytmie ska!

sobota, 20 listopada 2010

week.end.

bo są SOBOTY i soboty.
tak jak jest czas na piwo i PIWO.

tylko, że to jest sobota, w ktorej nawet na piwo nie ma miejsca.
przygnębiająco szaro za oknem. sama w domu z dwoma kotami i połową butelki ponoć cholernie dobrej whisky cały dzień w piżamie a dom czeka na posprzątanie. 

zapraszali na próbę
zapraszali do kina
zapraszali na imprezę

ale to miał być inny weekend.
miał być różowy tort
i śmieszny prezent.

a
w
r
r
.


dlatego nie lubię nic planować.

niedziela, 31 października 2010

Kocham przypadki na jakie skazuje mnie mój telefon.
Kocham jak dowiaduję się o rozprzestrzenieniu plotek.
Kocham to "słyszałem, że sobie kogoś przygruchałaś"
Kocham osobnika, którego sobie 'przygruchałam'.

Kocham też to, że rozmawiając przez telefon, nawet o na razie totalnie nieogarniętych planach sylwestrowych ciągle się śmiałam.
Takie przypadki są cudowne.
I mogły by zdarzać się codziennie.


W miłości nie ma miejsca na wahanie.
Jak MB powiedział pewien pan, z którym zgadzam się w 100%.

 A ja dawno nie byłam tak szczęśliwa.

poniedziałek, 25 października 2010

month

n a j.

i śmieszy mnie gdy ludzie mówią "a nie mówiłam", "wiedziałam, że tak będzie".
bo ja nie wiedziałam.


a Justyna pamięta moje "ale ja nie mogę".

– Czuję żar.
– Pragnienie?
– Nie, pulsujący seks. 
bo ostatnio zadużo dżonego bravo. 

a tak poza tym to kocham dostawać kwiaty
nawet od nieznajomych.

s z c z ę ś l i w a 
jestem.

czwartek, 14 października 2010

śluby panieńskie

bo nawet w takie dni jak ten, jest cudownie
gdy mam GO u boku

przysięgam na kobiecą stałość niewzruszoną*
 nienawidzić ród męski, nigdy nie być żoną

 *kocham paradkosy

sobota, 25 września 2010

sobsobsob

B
O
J
Ę


S
I
Ę

bardzo.

czwartek, 23 września 2010

nvmd

Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, bo tak naprawdę nigdy nie przewidywałam, że coś mogłoby się układać od A do Z tak jak bym tego chciała.

A On sprawia, że tak jest. Że budzę się z uśmiechem na twarzy, widząc smsa. Nawet jeśli dostaję go o 8 nad ranem mogąc spać do 11. Że budzę się i czuję lekki niepokój kiedy tego nie robi.

że tęsknię.

bo każdy sms powinien być tym od Ciebie.

Wiem, zapomniałam Ci powiedzieć że
Jestem zakochana

tylko naprawdę dalej odczuwam tak chuiowo wielki niepokój, że Ty jednak nie.
że podchodzisz do tego inaczej.

i wielkie szczęście i wybuch radości przytłumia nutka strachu,
o to co może się wydarzyć.

o to co powiesz, co zrobisz. co ja powiem, co ja zrobię.
i że to będzie bolało.

a i tak wiem, że tu nie wchodzisz.
po sobocie, może Ci to pokażę.



sobota, sobota, sobota!


z chęcią przespałabym cały piątek.

czwartek, 9 września 2010

cokolwiek

Ostrzegałam.
Bardziej siebie niż Ciebie. Ale wiedziałam, że tak się skończy.

n i e m o j a w i n a , ż e j a t a k m a m



Let me understand
All your secret plans,
Let me take your hand
And love all that you are.

This is not my life,
This is not my pain,
But it kills me all the same.

no-man'ami jaram się cały wieczór.

"niektórym osobom odpowiada samo to, że ktoś prowadzi z nimi flirt"
niektórym


płakałam. no cóż, jestem tylko kobietą.
właściwie jeśli chodzi o teraz to wszystko w porządku.
czeka mnie kolejna krótka noc, mam nadzieję, że tym razem spokojna.

i list do Wrocławia leży już w torbie, chociaż odbiorca nadal siedzi w Warszawie.
lubię niespodzianki.

5 10 15
chociaż grono kłamało.


chciałam dobrze, wyszło?

wtorek, 7 września 2010

pim pam pom

"by z prostych rzeczy nie tworzyć intelektualnych labiryntów"


przecież tak się nie da.
mówiłam od razu, że nie potrafię.
Ty też nie.


Znowu sprawa się zjebała.


"przestań ratować związki wszystkich w koło i szukać wszystkim szczęścia, wcale nie dziwię się, że traktują cię tylko jak przyjaciółkę, masz większe jaja niż wszyscy oni razem wzięci, niestety to tylko marna imitacja, wyrzuć ją i weź się za siebie"

f u c k.

zdecydowanie.

tylko
przytul.
aż.

wtorek, 31 sierpnia 2010

Podobasz mi się, nie spierdol tego


waiting for the sun.
oddaj mi słońce.
bo mi humor zabierasz.


s z k o ł a.

i znowu problemy z PKP i poranne bieganie na pociąg.
stęskniłam się za kanapkami pana Mareczka.

hej telefonie, daj znak życia!

środa, 18 sierpnia 2010

be my samurai

wakacje.
się kończą.

całkiem szybko, jak zwykle na koniec zostało mi najwięcej rzeczy do zrealizowania, niby nie mam na nic czasu a przez ostatni tydzień praktycznie ciągle siedzę w domu. pieprzony paradoks.

czuję, że wpadłam do błędnego koła, ale jak mówi MB nie jest mi potrzebny konkretnie ktoś, tylko ktokolwiek. czasem mam wrażenie ,że oddałabym wszystko pierwszej osobie która podeszłaby do mnie i po prostu mnie przytuliła. ale to tylko wrażenie.

wczoraj Justyna podrzuciła mi ważny artykuł, mam wrażenie, że jest on cholernie prawdziwy i przeraża mnie to. są rzeczy o których wolałabym nie wiedzieć.

bo tak łatwiej.

a wiem, że mogę na Ciebie liczyć. nawet jak odwołuję spotkania pięć minut przed.

i need your protection.

i zbliża się 30, nie oznaczający w tym wypadku końca wakacji, tylko coś znacznie ważniejszego.

myśl. ę.

sobota, 1 maja 2010

BimBamBom.

Wiele się zmieniło, długo nic nie pisałam, sądzę, że moje emocje przez jakiś moment nie potrzebowały ubierania ich w słowa i publikowania. Ale teraz znowu jest mi to potrzebne. Bo jest tak... tak dziwnie. Znowu. Tylko teraz chodzi o zupełnie inną kwestię, która wcześniej sprawiłaby, że skakałabym pod sufit. A teraz zwyczajnie się boję.
Poza tym, dzisiaj jest dzień, który będzie oficjalną cezurą początków rozpoczęcia przygotowań do wakacji, mam nadzieję, że dobrze mi to wyjdzie.

niedziela, 3 stycznia 2010

2010

Nowy rok.

Skok w bok.